o co chodzi z tym Krzyżem? No rozumiem Jezus tak nas pokochał, że za nas zginął bardzo szczytnie. Bóg wysłał swojego syna na śmierć bo też nas tak pokochał też piękna idea. Teraz jednak sięgnijmy głębiej Jezus jest człowiekiem i Bogiem jednocześnie to nie jest problem podobnie jak nie jest problemem dziewicze poczęcie Maryji czy Trójca święta 3 w jednym jedno w trzech, ktoś kto czytał Heideggera czy postmodernistów, albo dzieła Azjatyckich mistrzów jest w stanie to przyjąć bez mrugnięcia co i ja czynię.
Frapuje mnie inna sprawa, Bóg jest wszechmogący, zatem po co Mu ten krzyż? Nie mógł po prostu zbawić wszystkich? Wsadzając Hitlera, Stalina, Nerona do czyśćca gdzie by poczuli każde pojedyncze cierpienie jakie sprawili innym? I po takim czyśćcu do nieba?
Ale dobra nie podpowiadajmy Bogu, pytanie jest inne. Jezus wybawił nas od grzechu swoją śmiercią. Pytam komu Jezus zapłacił swoją krwią i męczeństwem za nasze grzechy? Bogu? Jeżeli tak to trąci to o schizofrenie bo Jezus sam jest Bogiem czyli samemu sobie płaci za nasze grzechy koncept dziwaczny. Szatanowi ? To już "logiczniejsze" jednakże kompletnie niezgodne z duchem nauczania Kościołów Chrześcijańskich bo okazałoby się, że Szatan jest potężniejszy od Boga, jeżeli ten musi mu płacić "haracz" za grzechy ludzkości?
Zatem nie rozumiem "tajemnicy krzyża", Tertium Non Datur? czy może nie czy jest może jakieś trzecie wyjście? Jeżeli tak to proszę mi je wskazać. ;)
